poniedziałek, 26 lipca 2010
w każdej bajce jest ziarnko prawdy...
wtorek, 13 lipca 2010
Łzy kobiety są jak perły, chyba dlatego, że nigdy nie wiadomo, czy są prawdziwe.
już od dawna znany jest mi adres
http://kobieta.interia.pl/raport/slub-i-wesele
jednak dotychczas nie reklamowałam go tutaj z braku czasu
patronat nad tym serwisem sprawuje dzielnie MAGAZYN WESELE
dzisiaj poczytałam trochę o biżu
oto linki do artykułów i moje spostrzeżenia
http://kobieta.interia.pl/raport/slub-i-wesele/suknia-slubna/news/duze-jest-piekne,1461010,6791
http://kobieta.interia.pl/raport/slub-i-wesele/suknia-slubna/news/perlowa-magia,1431309,6791,2
z pewnością nie oszaleję i nie założę czegoś filcowego!
co za pomysł by taką biżu wrzucić w nagłówek artykułu o ślubnych ozdobach?!?
pierwszy artykuł znacznie ciekawszy od 2go a 3ci wprawił mnie w nastój poszukiwacza pereł...a raczej informacji o nich w sieci
oto co znalazłam:
http://sroka.blox.pl/2008/12/Lzy-aniolow-PERLY.html
nie sądziłam że perły to biżu która żyje własnym życiem, że tak łatwo je skrzywdzić i że występują w tylu odmianach! bardzo podobają mi się perły Mabe i Keshi też! Perła Allacha jest za to obrzydliwie podobna do półkuli mózgu!
a tak na marginesie to rewelacyjny blog [http://sroka.blox.pl/html]
i jeszcze dwa perłowe adresy:
http://runy.p2a.pl/viewtopic.php?pid=11128
http://koneser.interia.pl/galerie/sztuka/historia-perel/zdjecie/duze,598967,2,527
"W przeciwieństwie do innych klejnotów perła przychodzi do nas doskonała i piękna bezpośrednio z rąk natury. Człowiek nie może jej już udoskonalić w przeciwieństwie do kamieni szlachetnych troskliwie obrabianych przez szlifierza i zawdzięczających wiele jego sztuce. Odwracamy się od olśniewających brylantów czy szafirów do naszyjnika z pereł, by oczy nasze odpoczęły przy ich spokoju, zadowolone danym wytchnieniem i mogące rozkoszować się ich wspaniałością, delikatnie olśniewającym blaskiem, jaki zapożyczyły ze swego królestwa w głębinach morza. Perła nie potrzebuje żadnych dodatków uatrakcyjajniących, jest sama w sobie czystością i słodyczą ..."
w 100% zgadzam się z powyższym, nie mam pereł, ale je lubię i nie wierzę w żadne zabobony, na pewno nie przynoszą nieszczęścia Pannom Młodym
„W nieco weselszej legendzie indyjski bóg Wisznu wybiera najpiękniejsze perły jako prezent ślubny dla swej córki Pandai. W tradycji europejskiej perły są symbolem trzydziestej rocznicy ślubu. Podobnie jak opal, perła powinna mieć jednego właściciela. „
Perła i żona powinny pozostać przy tym Jedynym
„W XVII i XVIII stuleciu wśród polskiej szlachty istniał obyczaj, że starający się o względy panny kawaler ofiarowywał jej naszyjnik składający się z co najmniej trzech sznurów pereł, który nazywano kanakiem.”
Chcę Kanaka!!! J niech będzie z choćby jednego sznura J
"Światło załamane w kryształach cudownie rozświetla twarz, dodaje blasku oczom, roztacza magnetyczną aurę pełną tajemniczych energii."
pięknie napisane ale nie tylko dlatego marzy mi się biżu mieniące się tak, jak przykazał Daniel Swarovski :) wszystko zależy od dekoltu i zdobień na sukni, ale na pewno nie chcę czegoś w rodzaju obroży, albo okrągłych korali które odetną głowę, szyję i kawałek dekoltu tak że zrobi się z tego grube popiersie :P chciałabym jakiś nieregularny, niesymetryczny naszyjnik mieniący się kryształowo, który nie układa się ani w V ani w odwrócone na plecki C na dekolcie ... 'się zobaczy' co z tych zamierzeń wyniknie
może skończy się na długich kolczykach
nieee wiem ;/
"Wystarczy, że kolor dodatków będzie harmonizował z kolorem bukietu panny młodej lub krawata pana młodego, a spójność zostanie zachowana."
Może będzie niebieska? W naszym przypadku prócz krawata i bukietu dojdą jeszcze buciki, ale nie chcę szaleć z kolorową biżu. Szkoda że nie mamy jakiś 'rodowych' naszyjników :P fajnie byłoby założyć coś pięknego, co przynosiło szczęście krewnym-poprzedniczkom.... choć w obecnej sytuacji, kiedy wszystko jest zakwaszone przez RT nie mam nawet siły na wspominanie przeszłości i nie wiem czy gdby takie 'rodowe' cuda istniały mogłabym je uznać za przynoszące szczęście...po latach dowiedziałam się że miałam kiepskie dzieciństwo, że 30 lat wspólnego życia można łatwo skreślić...
wbrew stwarzanym pozorom przejmuję się tym, ale też staram wyrzucić to z głowy, sama nic nie zmienię, RT tyle namieszał iż podejrzewam że nasz ślub będzie festiwalem sztucznych uśmiechów w wykonaniu całej mojej rodziny... jestem tym tak przytłoczona że straciłam siłę na nienawiść... bo cóż z tego że odkąd spotkałam Miłość Mojego Życia skrycie czy bardziej otwarcie myślę,marzę i mówię o ślubie??? wiem że jesteśmy z Rybkiem silni i przetrwamy, ale miło by mi było gdyby ktoś prócz niego w końcu pomyślał o mnie i nie deptał mojego marzenia
tymczasem okazuje się, iż pozostawanie w domu zdaniem Mamy odwróci ode mnie i tym samym skreśli z listy przybyłych na ślub część rodziny i znajomych... jeśli tak się stanie to pieprzyć ich, ludzie wykazujący taką postawę nie są nam potrzebni, mamy jedno życie
eee tam
idę nie myśleć
środa, 7 lipca 2010
nocne szaleństwo
nie wiem czy to dlatego, że niedawno obejrzałam wszystkie sezony Gilmore Girls ale jest północ a ja mam potworną chęć na kawę z mlekiem na taką pyszną mocchęz czubeczkiem z pianki i bitej śmietankitak...
po ślubie musimy mieć wielki wypasiony ekspress
albo kupimy albo zdąrzę wygrać :P
dobranoc
PS: Mój Nemo jest w StG na jedną noc, a ja mam ochotę wyruszać za nim w pieszą wędrówkę.. aby tylko być trochę closer [coś blogger wariuje jak wpisuję z z kropką i kasuje mi całą poprzednią linijkę nie wiem czemu :]
buona notte